Nie taki diabeł straszny
Oferta nowej pracy na drugim końcu miasta? Nowy członek rodziny? Takie nowiny mogą przyprawić o zawrót głowy. Podobnie jak myśl o nowym domu.
Zwykle potrzeba nowego domu stopniowo dojrzewa w nas stopniowo. Na przykład, gdy coraz bardziej przeszkadzają nam różne niedogodności w aktualnym domu czy mieszkaniu. Bywa, że decydujemy się wreszcie spełnić nasze wieloletnie marzenie o nowym domu lub mieszkaniu.
W naszej nowej serii artykułów podpowiadamy, co warto zrobić, aby misja zakupu domu lub mieszkania pozostała przyjemnym wspomnieniem i zakończyła się sukcesem.
Szczęście sprzyja przygotowanym!
Stawka jest wysoka.
Od jasno określonej wizji nowego, lepszego domu będzie zależało wiele lat doświadczeń jego mieszkańców. A wcześniej to, jak zapamiętamy same zakupy. Może będzie to najlepsza inwestycja czasu, uwagi i energii w naszym życiu. A może uznamy cały czas szukania i kupowania domu za zło konieczne lub nawet stratę. O której nawet nie będziemy chcieli myśleć.
Dom oczami wyobraźni
Na początku warto usiąść razem i w luźnej atmosferze puścić wodzę wyobraźni. Nawet jeśli z góry wiemy, że nie kupimy najlepszego domu na świecie, postarajmy się zapomnieć na moment o ograniczeniach.
Porozmawiajmy o tym, jak byśmy chcieli się w nowym domu czuć. Powiedzmy sobie też, jak na pewno nie chcielibyśmy się czuć. Jeśli przychodzą nam do głowy tylko problemy techniczne, to spróbujmy nazwać to, jak wpływają na nasze samopoczucie. Może np. zbyt małe okna sprawiają, że mamy niedosyt światła dziennego, a sztuczne nas męczy?
Spiszmy luźne hasła; naszkicujmy nasze pomysły na kartce, jak tylko potrafimy. Nie muszą być ładne czy dokładne. Wystarczy, by, jak rysunki w kalamburach, oddawały naszą ideę.
Zaangażujmy w rozmowę nasze dzieci. Przyjrzyjmy się wcześniej, jak korzystają z przestrzeni domowej. Może da się ułatwić im poruszanie się po domu lub codzienne życie w różnego typu pomieszczeniach. Tak długo, jak dzieci będą jeszcze małe, przeszkadzać im mogą na przykład zbyt wysokie stopnie. O możliwość zmiany takich szczegółów warto zapytać dewelopera. Niektórzy deweloperzy już za nas o tym pomyśleli.
Młodzi ludzie patrzą na życie z zupełnie innej perspektywy. Zwrócą uwagę na cechy domu, o których my sami, jak dorośli często nawet nie pomyślimy. Dopóki nie dorosną będą doskwierać im inne problemy, które można rozwiązać w nowym domu. Mogą to być zbyt wąskie i wysokie schody, po których nasze dzieciaki boją się biegać (a my boimy się, czy nie rozbiją sobie głowy czy kolana).
Taka swobodna, pozytywna dyskusja może być świetnym krokiem do może trochę poważniejszej rozmowy o potrzebach i problemach, które kierują naszą rodziną, gdy myślimy o nowym domu. Możliwe jest, że naszym ukochanym rodzicom jest lub będzie coraz trudniej chodzić po tych samych wąskich czy wysokich schodach.
Gdy mamy różne wizje
Nawet w bardzo zgranej rodzinie mogą zdarzyć się różnice w postrzeganiu tego, jak powinien wyglądać nasz nowy, wspólny dom. Niektóre trzeba rozstrzygnąć zanim zaczniemy szukać nieruchomości.
Domownicy mogą mieć zupełnie odmienne oczekiwania względem nowego mieszkania. Dowiedzieć się o tym możemy dopiero dzięki otwartej, obiektywnej rozmowie. Dzięki niej unikniemy potencjalnie kosztownych konfliktów już podczas zakupu.
Co jeśli okaże się, że potrzeby poszczególnych członków rodziny wydają się wykluczać i ze sobą konkurują? Może się okazać, że po prostu w różny sposób nazywamy te same rzeczy i to w tym tkwi cały problem. Może też być tak, że jednak każdy z nas ma nieco inne potrzeby i są one dla nas równie ważne. Zazwyczaj da się jednak wypracować kompromis.
Warto więc spróbować w rozmowie:
- nazwać cel lub potrzebę każdej z osób,
- dla każdej potrzeby określić, jaki musi być nowy dom, aby mogła być spełniona,
- porównać kryteria wypisane przez każdego z osobna,
- sprawdzić, które z nich się powtarzają i jak ważne są dla poszczególnych osób,
- zrobić krótką listę wspólnych kryteriów.
Dzięki takiemu podejściu możemy spróbować osiągnąć różne cele równocześnie.